2/27/14

Wiewiórki u dentysty



Niedaleko, tam na dębach.
dwie wiewiórki dłubią w zębach.

Zęby je okropnie bolą
i dlatego tak biadolą:

-Oj, jak boli, jak dolega,
nie możemy wcale biegać!

-Ach, przyjdzie nam zginąć marnie
przez potworne te męczarnie!

I tak dzionek boży cały
dwie wiewiórki narzekały.

Aż nareszcie przyszła mama,
wzięła obie na kolana.

-Na nic krzyki, na nic płacze,
gdy z próchnicą są siekacze,

nie możemy więcej zwlekać,
więc nie radzę wam uciekać!

Do dentysty dziś idziemy,
chore zęby plombujemy!

- Do dentysty? Za nic w świecie,
mogą zęby nam wylecieć

-Czy dentysta to ktoś zły?
-Czy pazury ma i kły?

-I czy krzyczy całe dnie?
Oj, jak bardzo boję się.

- Ja nie pójdę, niech mi zęby
wypadają lepiej z gęby!

Dwie wiewiórki zapłakane,
chciały schować się za mamę.

Lecz za późno, czy zgadniecie?
są już w pięknym gabinecie,

Mama każdą przytuliła
i w fotelu posadziła,

każdej po buziaku dała
i po głowie pogłaskała.

Przyszła pani doktor miła,
ząbki szybko naprawiła.

Teraz już wiewiórki małe
przed dentystą nie drżą wcale.





No comments:

Post a Comment